Byłeś świadkiem zdarzenia? Dysponujesz ciekawymi materiałami własnego autorstwa? A może chcesz żeby świat dowiedział się o czymś lub o kimś ważnym?
Wyślij swój materiał na kontakt24.ox.pl i obserwuj, jak rośnie liczba jego wyświetleń.
Zapraszamy Cię do współtworzenia Portalu OX.PL!
Duchowni na czele...
Długo nie mogłem opublikować tego tekstu, który powstał na początku maja. Przyczyny były skomplikowane. Teraz na OX.pl toczy się dyskusja na ten temat pod artykułami „zmiany wzbudziły emocje” i „zmiany w parafiach”.
Jak widać po wejściach na ww. artykuły jest to bardzo nośny temat. Rośnie liczba ludzi potraktowana w podobny sposób przez urzędującego biskupa. Może publikacja tego tekstu zatrzyma te praktyki. Nie było by nic dziwnego w tym, że biskup ordynariusz robi porządki w swojej diecezji bo jest to jego prawo. Lecz sposób w jaki to robi przypomina praktyki stosowane w najgorszych okresach naszej historii.
Przeżyłem już prawie 60 lat nie spotkałem się wcześniej z takim postępowaniem. Różni ludzie prawnicy, sędziowie, publicyści jak słyszą te opowieści nie chcą wierzyć, że coś takiego obecnie ma miejsce. Wydaje mi się, że w interesie naszej regionalnej społeczności leży poinformowanie opinii publicznej o tych wydarzeniach. Zapraszam wszystkich do dyskusji i opisywania swoich historii na tych łamach.
R.D.
Duchowni na czele…
Jestem członkiem Stowarzyszenia Dziedzictwo im. św. Jana Sarkandra w Cieszynie.
Dopiero niedawno dowiedziałem się co się stało w cieszyńskich szkołach katolickich, liceum i gimnazjum.
Kamrat poinformował mnie, że po ukazaniu się artykułu na portalu OX.pl „Duchowny na czele szkół” z 17 kwietnia, w komentarzach jakie ukazały się pod artykułem rozpętała się prawdziwa burza. Podobno cały Cieszyn aż huczy.
Zajrzałem do tych komentarzy i to skłoniło mnie do zabrania głosu.
Zanim odniosę się do tego co się wydarzyło, cofnę się pół roku wstecz. Stowarzyszenie „Dziedzictwo…”reaktywowane zostało w 1993 r. Od początku jego prezesem był ksiądz prałat H. S., proboszcz w parafii św. Marii Magdaleny.
Nagle proboszcz zniknął. Nie było uroczystego pożegnania, nie było podziękowań. Cisza.
W tym miejscu muszę przypomnieć jakie zasługi miał ksiądz prałat- to on reaktywował Stowarzyszenie „Dziedzictwo św. Jana Sarkandra” w Cieszynie. Doprowadził do powstania szkół i przedszkoli katolickich. Powołał do życia gimnazjum i przedszkole w Czechowicach-Dziedzicach, w najbliższym czasie miała tam powstać też szkoła podstawowa. W ostatnim roku swojej prezesury ponownie powołał do życia „Gwiazdkę Cieszyńską”. Dzięki umiejętnemu zarządzaniu rósł majątek Stowarzyszenia. Odzyskanym zdewastowanym obiektom przywracano ich dawną świetność.(więcej informacji na ten temat można znaleźć w opracowaniu zamieszczonym w Internecie pod tytułem „Dziedzictwo bł. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Śląsku, przypomnienie i uzupełnienie” ks. Franciszka Maronia). Tym bardziej dziwiło zniknięcie księdza prałata . Zaraz zaczęły krążyć plotki, które osobie księdza wyrządziły ogromną szkodę, przez to, że oczerniały i oskarżały go o popełnienie rzeczy niedorzecznych. Tej skazy pewnie nie uda mu się już zetrzeć.
Księdza prałata zobaczyłem dopiero na nadzwyczajnym walny zgromadzeniu członków Stowarzyszenia 16.12.2014 r. Był bardzo zmieniony. Można powiedzieć nie ten sam człowiek. Chciałem się przywitać i mimo woli byłem świadkiem rozmowy księdza z kilkoma osobami z zarządu. Roztrzęsiony, tak Go odebrałem, mówił: „po tym co zrobię dzisiaj, to nie wiem czy jeszcze ktoś z was poda mi rękę, bo zrobię rzecz okropną. Pamiętajcie tylko, że jestem winny księdzu biskupowi posłuszeństwo, składałem przysięgę, a przysięgi nie złamię”.
Rozpoczęcie walnego zgromadzenia opóźniało się. Wyraźnie na kogoś jeszcze czekano.
Po jakimś czasie na salę wkroczył biskup w towarzystwie dwóch kapłanów i jednego mężczyzny w cywilu. Pomijając szczegóły skupię się na tym co najistotniejsze i co najlepiej zapamiętałem. Jeden duchowny przedstawił się, że jest prawnikiem; drugi, że jest dyrektorem w kurii od czegoś tam, nie baczę. Nie wiem jaką rolę pełnił trzeci osobnik.
Głos zabrał biskup i wystąpił z wnioskiem o odwołanie całego zarządu Stowarzyszenia. Mówił coś o liście od zarządu, który go obrażał. Pani, urzędująca wiceprezes, usiłowała coś tłumaczyć, lecz ksiądz dyrektor od czegoś tam, zaatakował ją w bardzo niewybredny sposób wysuwając jakieś absurdalne zarzuty. Było to żenujące, dobrodziej prałat usiłował go uspokoić, Pani wiceprezes miała łzy w oczach.
Został odczytany list od zarządu do biskupa, z treści którego wynikało, że to zarząd Stowarzyszenia sprawuje wadzę, a jak dobrze pamiętam biskup wszczynał jakieś działania w szkołach, które prowadzi Stowarzyszenie, bez wiedzy tego zarządu do czego podobno nie był uprawniony będąc tylko honorowym członkiem Stowarzyszenia.
Jak na mój gust list był bardzo merytoryczny i wyważony. Nie zauważyłem, aby był obraźliwy.
Potem chyba odbyło się głosowanie nad tym czy list był obraźliwy czy nie był i zdaje mi się, że przegłosowano, że nie obrażał. Jakieś to wszystko było dziwne… Mówiono też, że szkoły mogą być tylko wtedy katolickie kiedy biskup wyrazi na to zgodę i prawnik biskupa odczytał odpowiednią formułę z prawa kanonicznego. Zabrzmiało to jak groźba, że jeżeli takiej zgody biskup nie wyrazi szkoły mogą zostać zlikwidowane, a już na pewno nie będą katolickie. Jakaś pani, coś mówiła, bardzo przejęta, o zaproszeniu od biskupa, które trzymie na sercu i zrobiło się śmiesznie.
Kulminacyjnym momentem zebrania było głosowanie o odwołanie zarządu. Głosy były podzielone, ale więcej było za odwołaniem. Co ciekawe ksiądz prałat, dotychczasowy prezes w tym zarządzie, gorąco namawiał aby go odwołać. Początkowo byłem zdezorientowany i nie mogłem zrozumieć o co chodzi. Ale kiedy doszło do zgłaszania kandydatur do nowego zarządu i dobrodziej prałat zgłosił na swoje miejsce biskupa powoli zacząłem rozumieć.
Głosowanie przebiegło gładko i zdecydowaną większością głosów biskup został prezesem Stowarzyszenia. Przyznaję, że i ja głosowałem za, no bo jak tu nie głosować na biskupa, którego kandydaturę zgłasza nasz prezes. Następnie ksiądz prałat zgłosił dwie panie: jedną od zaproszenia noszonego na sercu i drugą bliżej mi nieznaną, która okazała się dyrektorką szkoły w Czechowicach. Padła jeszcze jedna kandydatura zgłoszona z sali. Tę panią znałem. Była to dyrektor katolickiego liceum i gimnazjum. Wcześniej poznałem ją na spotkaniach w parafii gdzie wraz z mężem prezentowali programy o charakterze patriotycznym, w których było dużo fragmentów z homilii św. Jana Pawła II. Z tego co zapamiętałem dało się wyczuć ich wielkie zaangażowanie, bo robili to z pasją. Lubiłem te spotkania jeszcze dlatego, że można było obejrzeć ciekawe filmy, o których nigdy nie słyszałem. Było tego o wiele więcej - występowali również w kościele św. Marii Magdaleny przed mszą za Ojczyznę, w której uczestniczyłem co miesiąc.
Tak więc z całej tej trójki znałem tylko jedną z pań. Głosowanie nad kandydaturami odbyło się hurtem. Dziwne, bo nigdy tak nie głosowano. Sam zarząd też wydał mi się dziwny. Stanowiły go trzy dyrektorki szkół z biskupem na czele jako prezesem. Wcześniej ten sam On sam mówił, że biskup, nie może być ani prezesem ani dyrektorem.
Następnie poproszono panią dyrektor od finansów w Stowarzyszeniu o sprawozdanie. Okazało się, że Stowarzyszenie ma doskonałe wyniki i pokaźny dochód netto. Podano, również przybliżoną wartość majątku Stowarzyszenia składającego się głownie z nieruchomości, która wynosi kilka milionów zł i to podobno grubo niedoszacowanego. Teraz zacząłem rozumieć o co tu chodzi.
Bo jak mówi przysłowie, „jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, że o pieniądze”. Zaczęło mi się wszystko układać, jasną stała się zasłyszana na początku rozmowa księdza prałata z osobami z zarządu, „że pewnie po tym, co zrobi to nikt mu ręki nie poda”. Kiedy przystępowałem do Stowarzyszenia prześledziłem całą jego historię. W tej chwili to już 142 lata od jego powstania. Pamiętam jakie boje były toczone o odzyskanie majątku gromadzonego od początku przez te wszystkie lata. Z jakim trudem powstawały szkoły, przedszkola, jak rósł majątek Stowarzyszenia od momentu jego reaktywacji. Jak świetnie było zarządzane, co zauważył nawet prawnik księdza biskupa gratulując osiągnięć. I to wszystko za sprawą jego dotychczasowego prezesa, księdza prałata H.S. i ludzi, którzy z nim pracowali.
I proszę, trzask prask i po wszystkim.
Aby przejąć Stowarzyszenie należało pozbyć się w pierwszej kolejności księdza prezesa, a później całego zarządu, który miał odwagę przeciwstawić się biskupowi, ( wspomniany wyżej list do biskupa). Wydaje mi się, że gdyby nie majątek Stowarzyszenia i dochody z tego tytułu to pewnie nikt by nie zwrócił uwagi na nie uwagi. A jeszcze gdyby trzeba było dokładać do interesu, w taki biznes nikt by się nie bawił. Bo jak mówią kuria podobno tonie w długach i tym samym nie mogła by dokładać do placówek oświatowych, którymi zarządza Stowarzyszenie.
W statucie naszego Stowarzyszenia istnieje taki zapis, że w chwili samorozwiązania się lub likwidacji cały majątek przechodzi na własność Kurii Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Taki zapis powstał po to aby zabezpieczyć się na niepewne czasy, gdyby jeszcze raz ten majątek ktoś chciał nam odebrać.
Czyżby teraz właśnie oto chodziło…? Czy należy oczekiwać kolejnego kroku? Ze Stowarzyszenia usuwane są w pierwszej kolejności osoby, które zasiadały w poprzednim zarządzie. Pewnie uznano, że mogą stanowić zagrożenie bo dobrze są we wszystkim obeznane.
Zapomniałem jeszcze wspomnieć o jednym ważnym wydarzeniu. Przed Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniem członków kilkadziesiąt osób, głownie belfrów ze szkół katolickich, zgłosiło chęć wstąpienia do Stowarzyszenia . Jak mi wiadomo, poprzedni zarząd nie rozpatrzył tych kandydatur i nikogo nie przyjął, za co był poddany druzgocącej krytyce. Kandydaci ci czekali cały czas na zewnątrz budynku, w którym odbywały się obrady. Żeby było ciekawiej już po objęciu władzy przez nowy zarząd, też nie zostali przyjęci, czego właśnie oczekiwali. Teraz też nie można ich przyjąć bo: „Stowarzyszenie nie może stać się organizacją związkową zrzeszającą pracowników szkół”.( w momencie założenia, czyli w 1873 r. Stowarzyszenie liczyło 25360 członków. Dzisiaj około 60). Wtedy głośno protestowali, teraz siedzą cicho i już nie protestują.
A co się stało z księdzem prałatem? Jak twierdzą dobrze poinformowani musiał szybko opuścić plebanię i parafię. Podobno pakował się w nocy bo od następnego dnia nie wolno mu było pokazywać się nawet w Cieszynie. Teraz jest het na wygnaniu. Cały jego dorobek, zarządzanie parafią, prezesowanie Stowarzyszeniu obrócono w niewecz.
Obecnie Cieszynem wstrząsnęła nowa afera z panią dyrektor liceum i gimnazjum. Przeglądając wpisy pod artykułem „Duchowny na czele szkół” nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Pani dyrektor miała doskonałą opinię tak w Stowarzyszeniu jak i w szkole. Była lubiana, świetnie radziła sobie na tym stanowisku.
Przypominam sobie jeszcze jakim wydarzeniem dla Cieszyna był „Orszak Trzech Króli” przygotowany przez katolickie liceum i gimnazjum pod kierownictwem pani dyrektor. Teraz jak czytam te wpisy to czuję wstyd za moje Stowarzyszenie. Jestem pełen podziwu dla tej kobiety, która usiłuje odpierać wszystkie stawiane jej, skądinąd absurdalne, zarzuty. Jak oboje, Ona i Jej mąż, starają się bronić swojego dobrego imienia. Żeby w taki sposób postąpić z dyrektorem, który z powodzeniem prowadził szkoły przez dwa lata i to na dwa miesiące przed zakończeniem roku szkolnego. Dla mnie jest to szokujące. Czy ci, którzy obecnie rządzą w moim imieniu nie potrafią po ludzku pożegnać się z ludźmi, którzy zasłużyli się dla naszego miasta i naszej społeczności? Tak samo postąpiono przecież z księdzem prałatem i jego współpracownikami.
Długo jestem członkiem Stowarzyszenia „Dziedzictwo im. św. Jana Sarkandra”, ale chyba w całej jego 142 letniej historii nigdy władze Stowarzyszenia tak się nie zachowywały. Mnie pewnie za ten tekst spotka to samo i też zostanę usunięty. Mam jedynie nadzieję, że oceni to odpowiednio nasza społeczność i historia. R.D.
Komentarze
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
























Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.